Wyjątkowa jest wiosna w tym roku. Dziś jest 10 kwiecień, mieliśmy już pierwsze wiosenne burze. Z dnia na dzień, w mgnieniu oka, w parkach i ogrodach robi się zielono. Do połowy maja został miesiąc z kawałkiem. Dostaję na pocztę pytania, co robić, wysadzać sadzonki, czy czekać do połowy maja.Trudno zgadnąć co pogoda dla nas wymyśliła na najbliższy miesiąc. Zawsze jest to niespodzianka. Praca w ogrodzie dla nie przede wszystkim przyjemnością, możliwością eksperymentu. Zimą nie mogę wysiedzieć spokojnie na miejscu, czekam z utęsknieniem na wiosnę i marzę o takich smakach.
W lutym zazwyczaj dopada mnie chandra. Najpierw zaczynam plany na nowy sezon...
Mają to być tylko plany, ale jest ich tak dużo że zaczynam się gubić, nie patrzę już w kalendarz tylko zaczyna działać. Robię próbę kiełkowania nasion. W tym roku pomidory wykiełkowały pięknie, ale z papryką robiłam trzy podejścia. Jak już wykiełkowały to miałam przynajmniej frajdę. Zraszałam podłoże, zasilałam dolistnie, opryskiwałam przeciw chorobom grzybowym testując ekologiczne środki.Tak pewnie gimnastykowała bym się do maja, a tu pogoda zrobiła niespodziankę. Skrzynie z ziemią przygotowane miałam już jesienią, bo w maju za zwyczaj nie ma czasu. Tyle innych prac czeka w kolejce. W domu pomidory mają za mało światła i muszę ze dwa razy przesadzać żeby nadmiernie nie wybiegały. Korzystając z pięknej pogody wybrałam połowę sadzonek i wsadziłam w docelowe miejsce, drugą połowę przeniosłam do szklarni.Szklarnię mam malutką i służy do uprawy rozsad. Wyszłam z założenia że nawet gdyby nie udało się utrzymać w dobrej kondycji te pomidory w skrzyniach to zostanie jeszcze wyjście awaryjne (sadzonki ze szklarni). Pomidory źle znoszą temperaturę poniżej 10st. dla tego dobrze jest ściółkować podłoże skoszoną trawą albo słomą, można podłoże przykryć agrowłókniną. Ciepłe nogi to połowa sukcesu.
Takie zabezpieczenie w ubiegłym roku od maja do połowy czerwca było wystarczające.
Pomidory już wsadzone do skrzyń, w nocy temperatura spada poniżej 10st. Krzaki nie zmarzną ale będą słabo rosły. Skoszonej trawy jeszcze nie mam, do słomy nie mam dostępu, trzeba sobie radzić inaczej. Do kratki bambusowej przypięłam klamerkami pas agrowłókninu Od wczoraj mamy silne wiatry i znaczne ochłodzenie. Zamontowałam foliowe rolety. Brzegi folii dla wzmocnienia, oklejone są taśmą, na dole folia zawinięta jest na cienką kantówkę. Do skrzyń przymocowane są wkręty z uszkiem. Na dole folii widać otwory przez które przechodzi nylonowa linka przywiązana do skrzyni.
Kantówka pozwala dobrze umocować folię i łatwo zwinąć w razie potrzeby. Rolety nie wyglądają zbyt elegancko ale są niezwykle praktyczne. Przy ładnej pogodzie zwijam roletę pod sam sufit, zajmuje to chwilkę.
Krzaki jeszcze zdążą urosnąć, teraz chciała bym żeby ładnie rozrósł się system korzeniowy. Korzystając z przejściowych przejaśnień podlałam dziś rozsadę gnojówką, jest wysokoenergetyczna, troszkę podgrzeje podłoże. Sadzonki wyglądają dobrze, łodygi zrobiły się grube, liście rozłożyste, soczysto zielone. W kącikach pojawiają się pierwsze wilki. Jak się wypogodzi zrobię fotorelację z obrywania wilków bo to jest jeden z kluczowych tematów w dalszej uprawie pomidorów.
W lutym zazwyczaj dopada mnie chandra. Najpierw zaczynam plany na nowy sezon...
Mają to być tylko plany, ale jest ich tak dużo że zaczynam się gubić, nie patrzę już w kalendarz tylko zaczyna działać. Robię próbę kiełkowania nasion. W tym roku pomidory wykiełkowały pięknie, ale z papryką robiłam trzy podejścia. Jak już wykiełkowały to miałam przynajmniej frajdę. Zraszałam podłoże, zasilałam dolistnie, opryskiwałam przeciw chorobom grzybowym testując ekologiczne środki.Tak pewnie gimnastykowała bym się do maja, a tu pogoda zrobiła niespodziankę. Skrzynie z ziemią przygotowane miałam już jesienią, bo w maju za zwyczaj nie ma czasu. Tyle innych prac czeka w kolejce. W domu pomidory mają za mało światła i muszę ze dwa razy przesadzać żeby nadmiernie nie wybiegały. Korzystając z pięknej pogody wybrałam połowę sadzonek i wsadziłam w docelowe miejsce, drugą połowę przeniosłam do szklarni.Szklarnię mam malutką i służy do uprawy rozsad. Wyszłam z założenia że nawet gdyby nie udało się utrzymać w dobrej kondycji te pomidory w skrzyniach to zostanie jeszcze wyjście awaryjne (sadzonki ze szklarni). Pomidory źle znoszą temperaturę poniżej 10st. dla tego dobrze jest ściółkować podłoże skoszoną trawą albo słomą, można podłoże przykryć agrowłókniną. Ciepłe nogi to połowa sukcesu.
Takie zabezpieczenie w ubiegłym roku od maja do połowy czerwca było wystarczające.
Pomidory już wsadzone do skrzyń, w nocy temperatura spada poniżej 10st. Krzaki nie zmarzną ale będą słabo rosły. Skoszonej trawy jeszcze nie mam, do słomy nie mam dostępu, trzeba sobie radzić inaczej. Do kratki bambusowej przypięłam klamerkami pas agrowłókninu Od wczoraj mamy silne wiatry i znaczne ochłodzenie. Zamontowałam foliowe rolety. Brzegi folii dla wzmocnienia, oklejone są taśmą, na dole folia zawinięta jest na cienką kantówkę. Do skrzyń przymocowane są wkręty z uszkiem. Na dole folii widać otwory przez które przechodzi nylonowa linka przywiązana do skrzyni.
Kantówka pozwala dobrze umocować folię i łatwo zwinąć w razie potrzeby. Rolety nie wyglądają zbyt elegancko ale są niezwykle praktyczne. Przy ładnej pogodzie zwijam roletę pod sam sufit, zajmuje to chwilkę.
Krzaki jeszcze zdążą urosnąć, teraz chciała bym żeby ładnie rozrósł się system korzeniowy. Korzystając z przejściowych przejaśnień podlałam dziś rozsadę gnojówką, jest wysokoenergetyczna, troszkę podgrzeje podłoże. Sadzonki wyglądają dobrze, łodygi zrobiły się grube, liście rozłożyste, soczysto zielone. W kącikach pojawiają się pierwsze wilki. Jak się wypogodzi zrobię fotorelację z obrywania wilków bo to jest jeden z kluczowych tematów w dalszej uprawie pomidorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz