Mały ssak, pokryty czarnym, lśniącym futrem. Bardzo sprytny i czujny. Do polowania używa zmysłu węchu i słuchu. To małe stworzenie jest bardzo pracowite. W ciągu jednej godziny potrafi wykopać korytarz o długości 15m. W podziemnych tunelach biega z prędkością nawet do pięciu kilometrów na godzinę. Musi się dobrze uwijać, jeden korytarz potrafi mieć długość do 100m i głębokość do 60 cm.Korytarze wyposażone są w klimatyzację, latem część korytarzy pozostaje odkryta. Kret kopiąc korytarze, wypycha ziemię za siebie, co jakiś odcinek musi nagromadzoną ziemię wypchnąć z korytarza na zewnątrz, usypując tak znienawidzone przez działkowców kopce.
Szczególnie dużo kopców widać jesienią i w czasie łagodnej zimy, czasem nawet z pod śniegu potrafi wyrosnąć nam na środku trawnika dorodny kopiec. Dzieje się tak dla tego że kret nie śpi zimą. Do puki ziemia nie zamarznie, zbiera zapas dżdżownic do swojej spiżarni. Nie zabija swojego pożywienia. Trzyma dżdżownice nadgryzione, żeby mu nie uciekły. Bywa że wiosna przychodzi dość wcześnie i kret nie zdąży skonsumować całego żywego zapasu. Dżdżownice się przez zimę regenerują i wiosną opuszczają spiżarnię.
To malutkie zwierzątko waży zaledwie 120g, ma aksamitnie gładkie, czarne futerko, czasem grafitowe z jaśniejszym brzuszkiem, lśniące w słońcu. Włosy ułożone są gładko wzdłuż ciała. Widziałam kreta i dotykałam i nie mogłam się nadziwić że kopiąc pod ziemią, jest taki czyściutki i lśniący. Oczy ma jak ziarenka pieprzu, całkiem pokryte włosami. Kret nie jest ślepy jak głoszą legendy, on widzi ale bardzo słabo i jest nieczuły nawet na bardzo ostre światło, potrafi rozpoznać jedynie natężenie światła.
Czego kret szuka w naszym ogrodzie?
Kret żyje maksymalnie do trzech lat w ośmiogodzinnym cyklu dobowym. Cztery godziny żeruje i cztery godziny odpoczywa. Samiec za zwyczaj zajmuje obszar ok 6000m, samica 2000m. Krety są samotnikami, bardzo pilnują swojego terytorium, spotykają się tylko w czasie godów, wczesną wiosną, są to drapieżniki więc często dochodzi do ostrych walk o terytorium i o samicę w czasie godów. Po 4 tygodniach od kopulacji rodzą się młode, 4-6 szt. Kret żeby przeżyć musi zjeść w ciągu doby tyle pokarmu ile wynosi jego waga ciała. Bez pożywienia może przetrwać najwyżej 15 godzin. Żywi się dżdżownicami, pędrakami, gąsienicami, drobnymi gryzoniami i tak bardzo znienawidzonym przez działkowców turkuciem podjadkiem. Nie jest wybredny, w jadłospisie trafiają się nornice, myszy, owady i ślimaki. Jak już mamy tak pracowitego i żarłocznego gościa w ogrodzie to czas się zastanowić, dla czego on jest właśnie u nas.
Odpowiedź jest prosta, bo właśnie u nas ma dobrze zaopatrzoną stołówkę. Zakładam że same pożyteczne dżdżownice nie zaspokoiły by całodobowego zapotrzebowania kreta w pokarm, a zatem musi być u nas sporo smakołyków. Tym mocniej się umacniam w tym przekonaniu im mocniej kret jest obojętny na różnego rodzaju odstraszacze. Cz zatem była bym zadowolona że kret właśnie likwiduje mi pędraki, nornice, albo turkucie? Tak , była bym bardzo zadowolona. Tym bardziej że kreta nie interesują korzenie moich roślin, ani same rośliny, zdarzyć się może że nagle, niespodziewanie jakiś krzak więdnie, niby ma wszystko co potrzeba, a jednak więdnie. Wtedy jestem pewna że kret właśnie tędy przechodził. Odwijam wąż i leję wodę pod krzak, ziemia w tym miejscu się zapada odkrywając korzenie. Podsypuję świeżej ziemi i krzak się podnosi. Kret co kilka dni sprawdza swoje korytarze, ale rzadko się zdarza żeby znów kopał pod tą samą rośliną, zazwyczaj kopie obok. Nawet go polubiłam. Urzęduje na obrzeżach ogrodu, nie czyni dużych szkód, czasem usypie kopiec, jeżeli zrobi go na trawniku to go rozsypuję od razu, jeżeli na rabacie to zostawiam na dwa tygodnie i potem zalewam wodą. Daję mu po prostu czas żeby posprzątał rabatę z intruzów. Odstraszacze zapachowe leję do nor które powstały w środkowej części ogrodu. Kiedyś spanikowana zalałam wszystkie korytarze po obrzeżach działki, jeszcze tego samego dnia mocno się dziwiłam, gdy zobaczyłam pełno kopców na trawniku. A to mój lokator musiał przewietrzyć korytarze. Teraz już się tak nie spieszę z wypędzaniem kreta. Jak wyłapie wszystko co miał do wyłapania przenosi się do sąsiadów. Ma tak rozległy teren do obrobienia że długo u mnie nie gości.
Był taki jeden rok, kiedy otrułam kreta, w zamian zagościły u mnie nornice i pędraki. To był dopiero horror. Podgryzione korzenie, uschnięte rośliny. Za wszystko obwiniałam kreta, byłam pewna że przyszedł nowy, dopóki nie zobaczyłam intruzów na własne oczy. Nornic po długiej walce się pozbyłam, a z kretem się zaprzyjaźniłam. Pędraki zlikwidowane innych szkodników też nie widać. Zanim przystąpimy do wytępienia kreta powinniśmy się zastanowić który wróg jest dla nas groźniejszy. Zamiast zabijać niewinne zwierze, warto spróbować odstraszenia dźwiękami o wysokiej częstotliwości. Można do tego celu wykorzystać odstraszacze elektryczne, solarne, rozciągnięty drut, różnego rodzaju kołatki. Można też zastosować odstraszacze zapachowe, można też posadzić w ogrodzie więcej roślin które zapachem odstraszają krety i inne gryzonie.
Szczególnie dużo kopców widać jesienią i w czasie łagodnej zimy, czasem nawet z pod śniegu potrafi wyrosnąć nam na środku trawnika dorodny kopiec. Dzieje się tak dla tego że kret nie śpi zimą. Do puki ziemia nie zamarznie, zbiera zapas dżdżownic do swojej spiżarni. Nie zabija swojego pożywienia. Trzyma dżdżownice nadgryzione, żeby mu nie uciekły. Bywa że wiosna przychodzi dość wcześnie i kret nie zdąży skonsumować całego żywego zapasu. Dżdżownice się przez zimę regenerują i wiosną opuszczają spiżarnię.
To malutkie zwierzątko waży zaledwie 120g, ma aksamitnie gładkie, czarne futerko, czasem grafitowe z jaśniejszym brzuszkiem, lśniące w słońcu. Włosy ułożone są gładko wzdłuż ciała. Widziałam kreta i dotykałam i nie mogłam się nadziwić że kopiąc pod ziemią, jest taki czyściutki i lśniący. Oczy ma jak ziarenka pieprzu, całkiem pokryte włosami. Kret nie jest ślepy jak głoszą legendy, on widzi ale bardzo słabo i jest nieczuły nawet na bardzo ostre światło, potrafi rozpoznać jedynie natężenie światła.
Czego kret szuka w naszym ogrodzie?
Kret żyje maksymalnie do trzech lat w ośmiogodzinnym cyklu dobowym. Cztery godziny żeruje i cztery godziny odpoczywa. Samiec za zwyczaj zajmuje obszar ok 6000m, samica 2000m. Krety są samotnikami, bardzo pilnują swojego terytorium, spotykają się tylko w czasie godów, wczesną wiosną, są to drapieżniki więc często dochodzi do ostrych walk o terytorium i o samicę w czasie godów. Po 4 tygodniach od kopulacji rodzą się młode, 4-6 szt. Kret żeby przeżyć musi zjeść w ciągu doby tyle pokarmu ile wynosi jego waga ciała. Bez pożywienia może przetrwać najwyżej 15 godzin. Żywi się dżdżownicami, pędrakami, gąsienicami, drobnymi gryzoniami i tak bardzo znienawidzonym przez działkowców turkuciem podjadkiem. Nie jest wybredny, w jadłospisie trafiają się nornice, myszy, owady i ślimaki. Jak już mamy tak pracowitego i żarłocznego gościa w ogrodzie to czas się zastanowić, dla czego on jest właśnie u nas.
Odpowiedź jest prosta, bo właśnie u nas ma dobrze zaopatrzoną stołówkę. Zakładam że same pożyteczne dżdżownice nie zaspokoiły by całodobowego zapotrzebowania kreta w pokarm, a zatem musi być u nas sporo smakołyków. Tym mocniej się umacniam w tym przekonaniu im mocniej kret jest obojętny na różnego rodzaju odstraszacze. Cz zatem była bym zadowolona że kret właśnie likwiduje mi pędraki, nornice, albo turkucie? Tak , była bym bardzo zadowolona. Tym bardziej że kreta nie interesują korzenie moich roślin, ani same rośliny, zdarzyć się może że nagle, niespodziewanie jakiś krzak więdnie, niby ma wszystko co potrzeba, a jednak więdnie. Wtedy jestem pewna że kret właśnie tędy przechodził. Odwijam wąż i leję wodę pod krzak, ziemia w tym miejscu się zapada odkrywając korzenie. Podsypuję świeżej ziemi i krzak się podnosi. Kret co kilka dni sprawdza swoje korytarze, ale rzadko się zdarza żeby znów kopał pod tą samą rośliną, zazwyczaj kopie obok. Nawet go polubiłam. Urzęduje na obrzeżach ogrodu, nie czyni dużych szkód, czasem usypie kopiec, jeżeli zrobi go na trawniku to go rozsypuję od razu, jeżeli na rabacie to zostawiam na dwa tygodnie i potem zalewam wodą. Daję mu po prostu czas żeby posprzątał rabatę z intruzów. Odstraszacze zapachowe leję do nor które powstały w środkowej części ogrodu. Kiedyś spanikowana zalałam wszystkie korytarze po obrzeżach działki, jeszcze tego samego dnia mocno się dziwiłam, gdy zobaczyłam pełno kopców na trawniku. A to mój lokator musiał przewietrzyć korytarze. Teraz już się tak nie spieszę z wypędzaniem kreta. Jak wyłapie wszystko co miał do wyłapania przenosi się do sąsiadów. Ma tak rozległy teren do obrobienia że długo u mnie nie gości.
Był taki jeden rok, kiedy otrułam kreta, w zamian zagościły u mnie nornice i pędraki. To był dopiero horror. Podgryzione korzenie, uschnięte rośliny. Za wszystko obwiniałam kreta, byłam pewna że przyszedł nowy, dopóki nie zobaczyłam intruzów na własne oczy. Nornic po długiej walce się pozbyłam, a z kretem się zaprzyjaźniłam. Pędraki zlikwidowane innych szkodników też nie widać. Zanim przystąpimy do wytępienia kreta powinniśmy się zastanowić który wróg jest dla nas groźniejszy. Zamiast zabijać niewinne zwierze, warto spróbować odstraszenia dźwiękami o wysokiej częstotliwości. Można do tego celu wykorzystać odstraszacze elektryczne, solarne, rozciągnięty drut, różnego rodzaju kołatki. Można też zastosować odstraszacze zapachowe, można też posadzić w ogrodzie więcej roślin które zapachem odstraszają krety i inne gryzonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz