wtorek, 17 lutego 2015

Wspomnienia z Grecji - Olimp

Pobyt w Salonikach i Lofos zaspokoił moją ciekawość co do pozostałości po starożytnej kulturze, jasne że zaspokojenie jest minimalne, ale 10 dni na zwiedzanie i kontakt ze znajomymi to trochę mało. Trzeba niestety z wielu rzeczy zrezygnować.  Zbliżamy się   wreszcie do głównego celu naszej podróży, Olimpu, (wg mitologii greckiej) siedziby bogów. Olimp, to masyw górski w północnowschodniej cześci Grecji. Jego najwyższy szczyt Mitikas wznosi się na wysokość 2918 m n.p.m. Inne szczyty to m.in. Skolio (2912 m n.p.m.), Stefani (2909 m n.p.m.), Skala (2866 m n.p.m.), Touba (2785 m n.p.m.). Masyw znajduje się między dolinami rzek Pinios i Aliakmon, nad Zatoką Termajską. Celem naszej wyprawy jest szczyt Mitikas.

http://magia-ogrodu.blogspot.de/2015/02/wspomnienia-z-grecji-olimp.html


Wyruszyliśmy z Lofos  wcześnie rano, zaraz po śniadaniu. Droga do Afitos jest asfaltowa, gładka, kręta, wykuta w skałach. Trochę takich skałek przydało by mi się w ogrodzie, ależ było by pięknie. Dookoła otacza nas las sosnowy, miejscami mieszany.






Zbocza gór porośnięte są lasami iglastymi, liściastymi oraz makią. W wyższych partiach lasy przechodzą w łąki. Wilgotne doliny pokrywa makia- wiecznie zielone, sucholubne, twardolistne zarośla, składające się ze skarlałych drzew; dąb ciernisty Quercus coccifera i ostrolistny Quercus ilex, cedr atlaski Cedrus atlantica, drzewo poziomkowe Arbutus andrachne, dzikie odmiany oliwek czy pistacja kleista Pistacia lentiscus, drobnolistnych krzewów i krzewinek (dominują rodzaje: mirt i wrzosiec) oraz licznych gatunków aromatycznych roślin zielnych.




Dojeżdżamy do Litochoro, położone 90  km od Salonik, Na parkingu spotykamy się naszą przewodniczką. Cały bagaż mieści się w podręcznych plecaczkach. Zostało nam jeszcze do pokonania 17 km samochodem po asfalcie, na końcu drogi jest Prionia.





Prionia to nie miejscowość, to niby schronisko, jednak nie ma tu nic  poza drewnianą budą pilnowaną przez psy i małym parkingiem, jest u także miejsce postoju dla mułów wracających z góry. Samochód został na parkingu, a dla nas zaczyna się długi marsz po skalistych dróżkach Olimpu. Idziemy szlakiem do Refugi A.













Droga wiedzie przez skaliste, zalesione wzniesienia, po drodze trafiamy na piękną pachnącą ziołami łąkę. Dochodzimy do schroniska.Można tu skorzystać z natrysku, noclegu, zjeść ciepły posiłek, zaopatrzyć się w wodę. Jesteśmy na wysokości 2100m.n.p.m. Jest to ostatnie miejsce gdzie można uzupełnić zapas wody. Następny postój będzie pod Mitikas na wysokości 2917 m.n.p.m.







Przy schronisku znów spotykamy muły. Noszą one artykuły spożywcze, materiały budowlane do schronisk wysoko w góry. To jedyny środek transportu. Popijamy zimną kawę, przyglądam się zwierzętom, skrzyżowanie osła z klaczą. Wykazują taki stoicki spokój . Objuczone, puszczone luzem nie interesują się tym co dzieje się dookoła, ani ludźmi, ani biegającymi psami, jedzą albo stoją bez ruchu ze spuszczonym łbem. Obserwowałam je też na szlaku. Przewodnik jedzie przodem a za nim karawana mułów idąca luzem, żaden nie próbował zboczyć z trasy. Może to lęk, może tresura ?



Po krótkim odpoczynku ruszamy obejrzeć magiczną krainę antycznych bogów. Przed nami rozciągają się niezwykłe krajobrazy. Pierwszy Park Narodowy w Grecji, to od 1937 r. teren Olimpu. Posiada on niebywałe bogactwo fauny i flory oraz krajobrazu. Na terenie parku rośnie ponad 1700 gatunków roślin. Rosną tu głównie sosny, buki, dęby, kasztany i platany, a nawet wiekowe cisy. Żyją tu: kozice, sarny, szakale, lisy, dziki, borsuki i wilki, a także wiele gatunków ptaków drapieżnych. Występuje tu też duża różnorodność motyli. Większość z gatunków fauny i flory występuje tylko w masywie Olimpu. Opuszczając Spigios Agapitos leżące na wysokości 2100m.n.p.m. Zostawiamy za sobą zielone lasy, na drodze mamy kamienie usuwające się z pod stup, i gdzie nie gdzie skarlałe kosodrzewiny. Idziemy prosto w chmury, dookoła górują nagie szczyty.Patrzę w przepastną przestrzeń i oglądam wierzchołki potężnych drzew, niesamowite wrażenie. Chwilami grań jest tak stroma że muszę przystanąć, nabrać powietrza, złapać równowagę i dopiero mogę spokojnie się rozejrzeć po okolicy.





Tuż przed wieczorem docieramy pod schowany w chmurach, szczyt Mitikas. Na sam szczyt nie weszłyśmy, ale ostatnie dwie godziny marszu dostarczyły nam wystarczająco dużo emocji. Chwilami z wrażenia dostawałam  'gęsiej skórki' . Ten ostatni odcinek, szłam i myślałam że gdybyśmy trafiły na porę deszczową to pewnie utknęły byśmy w połowie drogi, albo zleciały na złamanie karku. Tuż pod szczytem ścieżka jest szeroka ledwo na dwie stopy. Rankiem szczyt ukazał nam się w całej okazałości.







Przenocowałyśmy w schronisku, Na miejscu można się ogrzać przy kominku, napić ciepłej herbaty, zjeść posiłek, skorzystać z ciepłego prysznica. Rano ruszyłyśmy w drogę powrotną do Prioni. Wybrałyśmy zejście z prawej strony schroniska, w kierunku starego Klasztoru Dhionissios. Trasa krótsza, pierwszy odcinek bardzo skalisty, potem droga wiodła przez tereny zalesione,  Drzewa chroniły nas przed upałem, tylko miejscami było dość stromo i łydki bolały jeszcze przez dwa dni.





Z tarasu schroniska jest widok na następne schronisko i pole biwakowe.









Dotarłyśmy w pobliże klasztoru, przy drodze stoi kramik z różnymi miejscowymi specyfikami; miody, maści, zioła. Droga do Klasztoru zajęła nam 4godziny, poszłyśmy trochę na skróty.





Między drzewami widać mury klasztoru, jeszcze parę metrów w dół i będziemy na miejscu. Klasztor w 1943 r. został spalony przez Niemców za pomoc partyzantom. Obecnie trwają cały czas prace rekonstrukcyjne. W klasztorze odbywają się nabożeństwa, trafiłyśmy akurat na uroczystość  Komunii św.














Za klasztorem skręcając w prawo, jest droga ukryta pośród drzew. Troszkę kluczyłyśmy, ale znalazłyśmy w końcu ścieżkę prowadzącą do źródła. Woda jest zimna, krystaliczne czysta, rozlewa się w starym korycie rzeki. Płynąc po skalistym korycie, mija mostek drewniany i wpada do trzech głębokich skalnych lei, tworząc spoty zbiornik wody w który widziałyśmy pływających ludzi. Zakątek jest niezwykle uroczy, wysokie drzewa i woda tworzą niepowtarzalny mikroklimat.












Jest piękny dzień, ciepły, słoneczny. Wypoczynek nad strumieniem trochę nas orzeźwił, ale też zaczął doskwierać nam głód. Do Prioni zostało nam już ok 3 km. Droga przez las jest bardzo malownicza. Prosto z parkingu pojechałyśmy na kolację do Paleos Panteleimonas po kolacji obrałyśmy kierunek nad morze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz