Wiele lat temu stałam się szczęśliwą posiadaczką małego skrawka ogrodu. Nigdy bym nie przypuszczała ze przez rok będę zawzięcie szukała kawałka ziemi do uprawy. Zawsze zaganiana, zakręcona, myślałam że ogród jest dla emerytów i nawiedzonych, aż przyszedł na mnie czas. Wreszcie znalazłam swoje miejsce, w pobliżu cudnego lasku, z pagórkami, wąwozami, dziką roślinnością.
Na obrzeżach miasta, a tak blisko centrum. Weszłam do ogrodu i już wiedziałam że to moje miejsce. Był początek kwietnia, wiosna przyszła wyjątkowo wcześnie. Ogród tonął w wiosennych kwiatach. Po miesiącu zorientowałam się że część z tych kwiatów to zielsko, część wydała mi się mało atrakcyjna i nie potrzebna. Ogólnie jak ruszyła wegetacja pojawił się chaos, straszny nieład. Zabrałam się za porządki. Napracowałam się okrutnie ale jakoś satysfakcji nie miałam. Internet był jeszcze w powijakach, z pism ogrodniczych ciężko wydobywało się wiedzę. Szczególnie dla początkującej ogrodniczki zdobywanie wiedzy to było duże wyzwanie. Wiele błędów popełniłam, zamiast chwastów usunęła z ogrodu sporo wartościowych roślin.
Róża mi przeszkadzała. Taka rozczochrana, zaniedbana rosła na samym środku przejścia, gałęzie zaczepiały się o ubrania, czochrały włosy więc zlikwidowałam. Pomyślałam, po co mi takie szkaradztwo, kupię sobie nową. Jednak nie kupiłam, czasu zabrakło na zakupy i planowanie, bo ciągle byłam zajęta pieleniem. Po dwóch latach gdzieś pod drzewem wyrósł mi młody krzak róży pnącej. Gałązka ukryła się w ziemi i ukorzeniła, pomyślałam sobie że jak już jest to trzeba wsadzić. Tak oto odzyskałam cenny krzew, jest ozdobą mojego ogrodu. Aż strach pomyśleć co w śmietniku jeszcze wylądowało.
Z czasem nabrałam doświadczenia, zdobyłam wiedzę którą ciągle uzupełniam. Początki są trudne przede wszystkim dla tych co wchodzą do już istniejącego ogrodu. Od wiosny do późnej jesieni ciągle zaskakują nas nowe rośliny. Trudno przewidzieć jak będzie wyglądał ogród wiosną latem czy jesienią. Warto zatem poczekać z modernizacją jeden pełny sezon. Obserwować, cieszyć się ogrodem, planować, zapoznawać się z roślinnością już istniejącą, poznać glebę, założyć kompostownik, zadbać o ściółkę. Nowy sezon rozpocząć z gruntownym przygotowaniem, rzetelną wiedzą i wstępnym planem. Czasem wystarczy trochę kosmetyki i ogród nabiera charakteru.
Pielęgnując już istniejący ogród można wiele się nauczyć.Wiele chwastów z ogrodu przyda się w kuchni i domowej apteczce. Można je ograniczyć, ale nie warto całkiem eksmitować z ogrodu. Czosnaczek, podagrycznik, mlecz, bluszczyk kurdybanek, przytulia, bodziszki, to wszystko nasi sprzymierzeńcy, perz, skrzyp.
Jak sobie przypomnę jak walczyłam z kwiatami cebulowymi, które wydawały mi się nieciekawe i w dodatku śmierdziały czosnkiem to złość mnie bierze, że niewiedza przyczyniła się do całkowitego wytępienia sporych zasobów czosnku niedźwiedziego, kurdybanka i tak naprawdę nie mam pojęcia ile cennych roślin zlikwidowałam, i jeszcze się przy tym zdrowo napracowałam. A mogłam w tym czasie przeczytać fajną książkę, iść na długi spacer, ale ja ryłam rabaty w nadziei że kiedyś będzie ślicznie.
Dorosłam już do ogrodu, przebywanie w nim sprawia mi ogromną radość. Co dzień przeglądam rabaty w poszukiwaniu niespodzianek przyrodniczych. Wczoraj na porannym obchodzie znalazłam piękne smardze. Po raz pierwszy pokazały się na rabacie pod parzydłem i hortensjami. Rosną w półcieniu w lekko wilgotnym, próchniczym podłoży ściółkowanym szyszkami sosnowymi. Naliczyłam 10 szt.
Ciekawe co jeszcze znajdę do jesieni.
łuskiewnik różowy |
Na obrzeżach miasta, a tak blisko centrum. Weszłam do ogrodu i już wiedziałam że to moje miejsce. Był początek kwietnia, wiosna przyszła wyjątkowo wcześnie. Ogród tonął w wiosennych kwiatach. Po miesiącu zorientowałam się że część z tych kwiatów to zielsko, część wydała mi się mało atrakcyjna i nie potrzebna. Ogólnie jak ruszyła wegetacja pojawił się chaos, straszny nieład. Zabrałam się za porządki. Napracowałam się okrutnie ale jakoś satysfakcji nie miałam. Internet był jeszcze w powijakach, z pism ogrodniczych ciężko wydobywało się wiedzę. Szczególnie dla początkującej ogrodniczki zdobywanie wiedzy to było duże wyzwanie. Wiele błędów popełniłam, zamiast chwastów usunęła z ogrodu sporo wartościowych roślin.
Róża mi przeszkadzała. Taka rozczochrana, zaniedbana rosła na samym środku przejścia, gałęzie zaczepiały się o ubrania, czochrały włosy więc zlikwidowałam. Pomyślałam, po co mi takie szkaradztwo, kupię sobie nową. Jednak nie kupiłam, czasu zabrakło na zakupy i planowanie, bo ciągle byłam zajęta pieleniem. Po dwóch latach gdzieś pod drzewem wyrósł mi młody krzak róży pnącej. Gałązka ukryła się w ziemi i ukorzeniła, pomyślałam sobie że jak już jest to trzeba wsadzić. Tak oto odzyskałam cenny krzew, jest ozdobą mojego ogrodu. Aż strach pomyśleć co w śmietniku jeszcze wylądowało.
Z czasem nabrałam doświadczenia, zdobyłam wiedzę którą ciągle uzupełniam. Początki są trudne przede wszystkim dla tych co wchodzą do już istniejącego ogrodu. Od wiosny do późnej jesieni ciągle zaskakują nas nowe rośliny. Trudno przewidzieć jak będzie wyglądał ogród wiosną latem czy jesienią. Warto zatem poczekać z modernizacją jeden pełny sezon. Obserwować, cieszyć się ogrodem, planować, zapoznawać się z roślinnością już istniejącą, poznać glebę, założyć kompostownik, zadbać o ściółkę. Nowy sezon rozpocząć z gruntownym przygotowaniem, rzetelną wiedzą i wstępnym planem. Czasem wystarczy trochę kosmetyki i ogród nabiera charakteru.
Pielęgnując już istniejący ogród można wiele się nauczyć.Wiele chwastów z ogrodu przyda się w kuchni i domowej apteczce. Można je ograniczyć, ale nie warto całkiem eksmitować z ogrodu. Czosnaczek, podagrycznik, mlecz, bluszczyk kurdybanek, przytulia, bodziszki, to wszystko nasi sprzymierzeńcy, perz, skrzyp.
Jak sobie przypomnę jak walczyłam z kwiatami cebulowymi, które wydawały mi się nieciekawe i w dodatku śmierdziały czosnkiem to złość mnie bierze, że niewiedza przyczyniła się do całkowitego wytępienia sporych zasobów czosnku niedźwiedziego, kurdybanka i tak naprawdę nie mam pojęcia ile cennych roślin zlikwidowałam, i jeszcze się przy tym zdrowo napracowałam. A mogłam w tym czasie przeczytać fajną książkę, iść na długi spacer, ale ja ryłam rabaty w nadziei że kiedyś będzie ślicznie.
Dorosłam już do ogrodu, przebywanie w nim sprawia mi ogromną radość. Co dzień przeglądam rabaty w poszukiwaniu niespodzianek przyrodniczych. Wczoraj na porannym obchodzie znalazłam piękne smardze. Po raz pierwszy pokazały się na rabacie pod parzydłem i hortensjami. Rosną w półcieniu w lekko wilgotnym, próchniczym podłoży ściółkowanym szyszkami sosnowymi. Naliczyłam 10 szt.
smardz |
smardze |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz